Działasz sobie spokojnie w marketingu afiliacyjnym, zaczynasz zbierać prowizje, budujesz swoją markę w mediach społecznościowych i wtedy, zupełnie znienacka, pojawia się ON (albo ONA). Człowiek, który twierdzi, że chce się do ciebie przyłączyć, z tobą zarabiać. Jest jeden problem. Obywatel jest totalnie surowy. Zielony. No tak jak ogórek. Nigdy w życiu niczego nie promował. Ale chce. Bardzo chce. A najlepiej jakbyś mu powiedział od razu jak zarabiać – to od jutra zabierze się do roboty.
Rozwiejmy od razu pewien mit. A może po prostu zburzmy marzenie. Im mniejsze masz efekty i doświadczenie, tym mniejsza szansa, że do do swojego projektu przyciągniesz „rekina” branży rekomendacyjnej, albo inną grubą rybę. (Który to rekin będzie sprzedawał jak szalony, rekrutował bez ustanku i przez ten jeden deal będziesz ustawiony do końca świata).
Włącz sobie National Geographic i poszukaj dowolnego filmu o podmorskich głębinach. Możliwe są trzy sytuacje:
- duże ryby (mniejsze i większe, ale jednak wszystkie duże) płyną stadem,
- małe ryby płyną ławicą,
- pływa sobie duża ryba, a za nią stadko rybiego drobiazgu.
W marketingu jest całkiem podobnie. Największe szanse masz przyciągnąć graczy działających na podobną skalę jak ty, może takich, którzy są o krok przed tobą, albo mniejszych.
Czy nie masz szans, żeby „zasponsorować” kogoś, kto ma znacznie większe efekty? Masz. Jeśli masz fajną propozycję i wcześniej zbudowałeś z tą osobą relację. Kropka.
No dobrze, ale wróćmy do tej osoby, która jeszcze nic nie umie. Ale chce zarabiać.
Jesteśmy bardzo różni i formy działania w Internecie, które sprawdzają się u Ciebie – nie zawsze będą sprawdzać się u kogoś innego. Po prostu pogadajcie. Zapytaj czym ta osoba się zajmuje, jaką ma sytuację rodzinną, dlaczego chce zarabiać w Sieci. Jak sobie to swoje działanie wyobraża. Spróbuj określić czy masz do czynienia z ekstrawertykiem, czy introwertykiem – bo ich sposoby działania będą się znacząco różnić. Opowiedz jak Ty działasz i w czym możesz ewentualnie pomóc.
Nie bierz na siebie odpowiedzialności za działania i efekty tej osoby. Możesz pomóc, ale całej roboty za nią nie zrobisz. Będzie się musiała sporo nauczyć i wypracować własne metody.
Możesz swojego poleconego odesłać do naszego filmu – o tym „jak zacząć od zera w branży rekomendacyjnej”. Mówimy tam o tym, co najważniejsze. Pokazujemy też wiele sposobów i każdy może wybrać coś dla siebie.
A póżniej zostaje mu tylko… wziąć się do roboty.
To racja ! Najpierw relacja i ocena sytuacji potem biznes . W momencie kiedy to zrozumiałem wszystko zaczęło się zmieniać
Trafnie ujęte, twórz Ola coraz więcej, wiele się można nauczyć z twoich wpisów 🙂
Dziękuję 🙂
Bardzo obrazowo to ujęłaś Ola, zwłaszcza porównanie z rybkami, rewelacja 🙂
Dziś nie jest łatwo zarabiać w internecie, no w każdym razie nie jest już tak samo jak np. rok temu czy jeszcze wcześniej… A relacje z drugim człowiekiem, jak napisałaś, bezcenne.
Wydaje mi się, że najlepszym sposobem wprowadzenia osoby początkującej w tematykę zarabiania w internecie jest właśnie udostępnienie tej osobie Waszego filmu, o którym wspomniałaś, lub innych Waszych filmów z tej serii. Nie do przecenienia jest możliwość wysłuchania kilku osób mocno już działających w marketingu, które przedstawiają swoje sposoby, zasady i podejście do e-biznesu. Każda z nich działa w nieco inny sposób, działa w innych programach, lub a takich samych, lecz trochę inaczej. Oglądając taki film kandydat na marketera poznaje całą panoramę możliwości i technik zarabiania. Może wtedy świadomie zdecydować, czy chce tak działać, czy nie. Dziękuję za fajne teksty, fajne filmy i oczywiście od czasu do czasu za stronkę, którą w potrzebie otrzymuję.
Nic dodać nic ująć. Myślę, że „ichtiologiczność” tego wpisu spowodowana jest tym, że w marketingu czujesz się jak ryba w wodzie.