„Dziś środa, wreszcie roboczy dzień po długim weekendzie… jak miło wskoczyć w tory codziennej rutyny”. Taka (mniej więcej) była moja pierwsza myśl po przebudzeniu. Trochę mnie to zaskoczyło. Bo w sumie bardzo lubię weekendy. Długie weekendy też bardzo lubię. Choć nieco męczy mnie ich pewna nieprzewidywalność…
To jedno z moich niedawnych odkryć, że owszem, lubię jak jest spontanicznie i fajnie… ale jak jest rutynowo i fajnie, to wcale nie jest mniej fajnie… Ale oprócz tego była cała lawina odkryć. Ale po kolei.
Od pewnego czasu kilka tematów w moim życiu zaczęło mnie „uciskać”. Jednym z nich była sprawa czasu, który, jak stwierdziłam, przecieka mi przez palce. Bo niby czasu „wolnego” mam dużo. Do pracy chodzę przez trzy dni w tygodniu, więc mam dwa – trzy dni, żeby pracować dla siebie… ale z efektami tej pracy bywa różnie…
W odpowiedzi na moje zapotrzebowanie wszechświat podrzucił mi nowy kurs „Zrób to dziś”, organizowany przez Olę Budzyńską (Panią Swojego Czasu). Dostałyśmy do ręki sporo narzędzi, które pozwalają ogarnąć odkładanie ważnych spraw i wiele tematów do przemyślenia.
Tak naprawdę, to ja na tym kursie ciągle jestem. Przerobiłam go w czasie pierwszego tygodnia, ale z tematami do przemyśleń i nauką nowych metod pracy i narzędzi, trzeba po prostu pobyć. Niestety, nie mamy z tyłu głowy zgrabnych wtyczek, żeby podpiąć się do kompa, wgrać sobie do głowy kurs i już skutecznie działać według wskazówek Pani Swojego Czasu. Przynajmniej ja nie mam, ale jestem modelem z ubiegłego stulecia.
Skupiłam się więc na praktykowaniu jednej metody -pracy w maksymalnym skupieniu w krótkich odcinkach czasu. Czasem jest to klasyczny 25 minutowy „pomidorek”, dość często planuję krótsze – piętnastominutowe odcinki pracy w skupieniu. I im dłużej pracuję w ten sposób, tym więcej rzeczy odkrywam…
Pierwsze WOW:
Kwadrans to mnóstwo czasu
jeśli patrzymy przez pryzmat pracy, jaką można wykonać w tym czasie. Pod warunkiem, że koncentruję się na jednej sprawie, którą akurat robię. To nie jest nawet koncentracja laserowa. To jest koncentracja miecza świetlnego, który przecina wszystko, błyskawicznie. To jest tu i teraz, i ja jestem w tym tu i teraz. I nigdy w życiu, naprawdę nigdy nie miałam, aż tyle zrobione.
Drugie WOW:
Planowanie i listy
Żeby wiedzieć, co ma być zrobione trzeba jednak robić listy. Nie da się wszystkiego trzymać w głowie. Trzeba też przemyśleć swoje cele. I planować trzeba, wybierając rzeczy, których zrobienie przybliża osiągniecie celu. Warto wiedzieć, co jest dla ciebie ważne, a co nie. I koncentrować się na tym ważnym…
Trzecie WOW:
Zarządzanie energią
Czasem, mimo planowania, na listach zostają niezrobione rzeczy… bo dzień dniowi nierówny. I godzina godzinie również. Wszystko zależy od ilości energii i możliwości koncentracji w danym dniu. Więc swoją energię również trzeba monitorować, dbać o nią i brać pod uwagę przy planowaniu… Na dłuższą metę nie da się oszukać swojego ciała – trzeba się wsłuchać w nie i dbać o jego potrzeby – regularnie spać, dostarczać mu zdrowego paliwa i ruszać się – to ładuje akumulatory. Czasem też warto zastanowić się dlaczego czujemy opór. Ciało to bardzo czuły wskaźnik, jeśli poświecimy mu uwagę, wiele możemy się dowiedzieć o sobie.
Czwarte WOW:
Multitasking kusi coraz mniej
Im więcej pracuję w stanie koncentracji, tym mniejszą mam pokusę robienia kilku rzeczy naraz. To strategia małoefektywna. Nawet jeśli kobiety całkiem dobrze ją ogarniają.
No dobrze – o mieczu świetlnym było, o ciele było. Miało być jeszcze o pieniądzach. Koncentracja na zadaniach ważnych i niepozwalanie na uciekanie czasu to strategia bardzo dobra. Również w aspekcie finansowym. W kwietniu nie pracowałam więcej niż zwykle. Ale zarobiłam prawie dwukrotnie więcej, niż standardowo. Co prawda jeden miesiąc jeszcze o niczym nie świadczy, ale mam nadzieję, że ten trend się utrzyma.
Ja niestety nie miewam takich myśli jak te z pierwszych zdań, jakoś powrót do pracy zwykle jest bolesny.